Archiwa tagu: post daniela

Sałatka z dynią i roszponką

Często pytacie nas co jeść na wychodzeniu z diety warzywno-owocowej, dlatego dziś przychodzimy do Was z propozycją takiej sałatki, która idealnie sprawdzi się przy wychodzeniu, ale może być również częścią codziennego zdrowego menu. :)

Składniki:

  • 100 g roszponki
  • 100 g dyni piżmowej
  • 1 cebula
  • 2-3 ząbki czosnku
  • Oliwa z oliwek
  • 2-3 łyżki słonecznika
  • Sól, bazylia do smaku

Wykonanie:

Dynię obrać, pokroić w kostkę, doprawić solą, drobno pokrojonym czosnkiem, skropić oliwą, wymieszać i piec w temperaturze 140-160ºC przez około 10-15 minut (do miękkości). Na rozgrzaną patelnię wrzucić słonecznik i podprażyć. Zimną dynię przełożyć do wysokiej miski, dodać roszponkę, pokrojoną cebulę, wystudzony słonecznik, doprawić solą, świeżą lub suszoną bazylią i delikatnie wymieszać.

Share and Enjoy !

0Shares
0 0

Dieta warzywno owocowa – historia Pani Anny

Pani Anna Pisowocka
Kuracjuszka ośrodka Villa Carpatia

Przedstawiamy Wam historię Pani Anny, która odwiedza Żołynię systematycznie od wielu lat. Pani Ania otwarcie mówi o tym, że nie lubi warzyw, a pobyty zdrowotne w Żołyni traktuje jako sposób na oczyszczenie i utratę wagi, a także jako swoistą pokutę za „grzeszki” żywieniowe. Sporo się nauczyła od nas, a także od innych Kuracjuszy i wprowadziła zmiany w swoim codziennym odżywianiu. Zresztą… Przeczytajcie sami! :)

Od tego wszystko się zaczęło…

Wszystko zaczęło się na wiosnę w 2011 roku. Byłam wtedy po leczeniu hormonalnym „spraw kobiecych”. Niestety przyjmowanie hormonów miało skutki uboczne. W krótkim czasie dużo przytyłam. Osłabiło to moje serce i kręgosłup. Pojawiły się też skoki ciśnienia i wysokie tętno, zadyszka i ciągłe zmęczenie stało się normą. Najgorsze jednak były bóle kręgosłupa. Lekarz miał jedną radę: „Oczyszczamy organizm Pani Aniu i odchudzamy Panią”.

Jak trafiłam na wczasy zdrowotne do Żołyni?

Zaczęłam wtedy rozglądać się za dietą nie tylko odchudzającą, ale też oczyszczającą. W Internecie było wiele ofert wczasów zdrowotnych. Ja zdecydowałam się na propozycję Villi Carpatia w Żołyni z dietą warzywno- owocową. Czemu akurat tutaj? Powody były dwa. Blisko ukochanych  Bieszczad. Zasze lubiłam południe Polski. Położenie ośrodka sprawdziłam na mapie Żołyni. Z dala od miasteczka, w pobliżu nie ma sklepów (spożywczych – to ważne), restauracji, czy kawiarni. Drugi powód to, to że Carpatia była wtedy „nówka-sztuka”. To był pierwszy sezon działalności ośrodka.

Już po pierwszym tygodniu stosowania diety nastąpiła znaczna poprawa.

I moja pierwsza przygoda z odchudzaniem. Zamówiłam typowy 2-tygodniowy turnus. Po tygodniu diety i ćwiczeń czułam się jak „nowonarodzona”. Nie pamiętam ile wtedy schudłam, ale zeszło ze mnie bardzo dużo wody, a co najważniejsze nie bolał mnie kręgosłup. Przedłużyłam pobyt do 3 tygodni. Nie było mi łatwo, bo nie lubię warzyw i nie raz chciałam jechać do sklepu po bułkę i kabanosy, ale widząc efekty diety wytrzymałam. Co dzień czekałam na obiad, na pyszną blendowaną zupę, smaczne były musy jabłkowe, sałatki owocowe, no i mój
przysmak bigos ze śliwkami pieczony w piecu. Dla mnie to prawdziwy rarytas. No i soki owocowo-warzywne. Zaskoczyło mnie połączenie składników np. ogórek i cytryna, a efekt super! Bardzo smaczne.

Pobyt rehabilitacyjny w Żołyni – efekty

Tak, że po trzech tygodniach wróciłam szczuplejsza, obniżyło się ciśnienie
krwi, poprawiła się moja kondycja fizyczna. Znikły bóle kręgosłupa. No i
pięknie się opaliłam, ale to już zasługa pięknej pogody. Jeszcze włosy i cera –
zdecydowana poprawa.

Nieocenione wsparcie i motywacja ze strony Grupy. Nowe przyjaźnie, które przetrwały do dziś…

W czasie tych trzech tygodni ważną rzeczą, a nawet bardzo ważną było dla mnie towarzystwo ludzi, których tu poznałam (niektóre znajomości przerodziły się w przyjaźń, pozdrowienia dla Ewy i Bogdana). Byliśmy dla siebie wsparciem. W grupie zawsze raźniej i weselej. To od znajomych z turnusu dowiedziałam się, że kotlety mielone można zrobić z indyka i nie trzeba ich smażyć tylko upiec w piekarniku, a zamiast bułki dodać otręby. Ten przepis stosuję już od ponad 9 lat. Tak samo z zupami. Na moim stole często gości „pożywna zupa warzywna” – bez mięsa i grama tłuszczu. Oczywiście zblendowana. Co jeszcze podpatrzyłam w Carpatii? Błonnik witalny to teraz stały produkt w moim domu. No i moja kuchnia wzbogaciła się o zestaw garnków do gotowania na parze oraz wyciskarkę do soków wolnoobrotową.

Sposób na odchudzanie czy pokuta ze grzechy żywieniowe? 

Na pewno nie zmieniłam całkowicie swoich nawyków żywieniowych, ale te drobne zmiany też mnie cieszą, a dieta dr Dąbrowskiej stała się dla mnie sposobem na oczyszczenie organizmu i pozbycie się kilku kilogramów, a może „pokutą” za wszystkie „grzechy” żywieniowe. Czy jest skuteczna? Dla mnie tak. Stosuję ją „systematycznie” raz do roku przez trzy tygodnie. Tak od 9 lat co roku przyjeżdżam do Żołyni. To mój 10 pobyt w Villi Carpatia.

Autorką wypowiedzi jest Pani Anna Pisowocka
Kuracjuszka ośrodka Villa Carpatia w Żołyni

Share and Enjoy !

0Shares
0 0

Korzyści zdrowotne przeszły moje najśmielsze oczekiwania! – historia Pani Barbary

Pani Barbara Janusz – Kuracjuszka ośrodka Villa Carpatia

Pani Barbara Gościła u nas kilkakrotnie. Korzystała z diety warzywno-owocowej, która przyniosła jej wspaniałe rezultaty! Jesteśmy wdzięczni, że zgodziła się podzielić z nami swoimi odczuciami i tym samym dać motywację wielu osobom, które nie mają pewności czy warto skorzystać z tej diety.

Opowiadałam tę historię już wielokrotnie, spotykając się z podziwem, a nawet niedowierzaniem. Chętnie podzielę się również z Czytelnikami bloga, może kogoś z Was przekonam do podjęcia wyzwania diety warzywno-owocowej… 

Mój stan zdrowia wymagał poprawy…

O diecie i jej pozytywnym wpływie na zdrowie dowiedziałam się od rodziny. Moją przygodę z Postem Daniela rozpoczęłam w 2015 roku, kiedy to zdecydowałam się na pierwszy pobyt w Villi Carpatia w Żołyni. Głównym powodem wyboru była niedaleka odległość ośrodka od miejscowości, w której mieszkam. Mój stan zdrowia wymagał poprawy, potrzebowałam odpoczynku i regeneracji, dlatego właśnie zdecydowałam się na wczasy zdrowotne. Nie bez znaczenia były również namowy ze strony rodziny, przekonanej o skuteczności kuracji. Nadciśnienie, problemy z tarczycą, nietolerancja cukru, nadwaga, dna moczanowa… Mogłabym wymienić wiele dolegliwości, które utrudniały mi życie przed pierwszym turnusem. Ponadto potrzebowałam wyciszenia, odskoczni od zabiegania i wielu lat pracy. 

Grunt to dobre nastawienie!

Czy było mi trudno przejść z dotychczasowego sposobu odżywiania na dietę warzywno-owocową? Absolutnie nie. Bez problemu przestawiłam się na nowy styl żywienia. Potrawy i surówki bardzo mi smakowały, chociaż różniły się od tego co zjadałam na co dzień. Zaskoczyło mnie to, że nie miałam tzw. kryzysu ozdrowieńczego. Mojemu przejściu na dietę nie towarzyszyły żadne bóle głowy czy problemy żołądkowe, których doświadcza bardzo wiele osób. Myślę, że kluczem do sukcesu jest dobre, pozytywne nastawienie. Całe życie idę z myślą, że co by się nie działo „będzie dobrze!”. Rozmawiając z innymi kuracjuszami i słuchając ich historii również nie miałam lęków i obaw – miało być dobrze i tak też było.

Dieta warzywno-owocowa przyniosła nieoczekiwane efekty!

Korzyści zdrowotne jakie uzyskałam po 14 dniach pobytu w Żołyni przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Wszystkie parametry wróciły do normy, uregulowało się ciśnienie, obniżył się poziom cholesterolu… Cytuję komentarz lekarza prowadzącego, który analizował wyniki moich badań: „Ja się tu nie mam do czego przyczepić!” – tak w skrócie można opisać efekty. Uzyskałam spadek wagi 10 kg w przeciągu 2 tygodni za pierwszym razem! Podczas kolejnego pobytu waga spadła o kolejne 9 kg. Dzięki ćwiczeniom, w których brałam udział z pełnym zaangażowaniem, znacznie poprawiła się moja sprawność ruchowa. Podczas drugiego pobytu zdecydowałam się także na masaże, które pomogły w doskwierających mi bólach kręgosłupa. Dużą zaletą była spokojna, cicha okolica ośrodka. Sąsiedztwo lasu, czyste, świeże powietrze pomogły mi osiągnąć upragnione wyciszenie i wewnętrzny spokój. Po wielu przepracowanych latach, przebytych zabiegach chirurgicznych taki wypoczynek był naprawdę cudowny. 

Pobyty zdrowotne w Żołyni leczą i uczą jak żyć zdrowo

Po każdym pobycie starałam się kontynuować dietę w domu na miarę swoich możliwości. Potrawy już nie były takie urozmaicone, ale chciałam przedłużyć czas regeneracji organizmu. Było to możliwe między innymi dzięki wykładom odbywającym się podczas turnusu, z których wyniosłam wiele cennych informacji. Później stopniowo zaczynałam wdrażać kolejne produkty starając się postępować zgodnie z zaleceniami dietetyka. W życiu codziennym zastosowałam wiele zmian od czasu pierwszego turnusu zdrowotnego. Przede wszystkim wprowadziłam duże ilości warzyw do codziennej diety. Piekę domowy chleb razowy. Prawie nie smażę, a jeśli już to używam bardzo małych ilości tłuszczu. Znacznie zmniejszyłam ilość soli dodawanej do potraw. Zamiast słodyczy wybieram owoce. Cukru praktycznie nie używam – herbaty nie słodzę, a do przestygniętej kawy dodaję odrobinę miodu. Wczasy zdrowotne, duża ilość wiedzy – zaczerpnięta z wykładów i rozmów  z innymi kuracjuszami – uświadomiły mi, że można żyć zdrowo i przyjemnie. 

Każdy powinien spróbować…

W chwili obecnej czuję, że potrzebuję kolejnego Postu, żeby oczyścić organizm, jednak sytuacja rodzinna nie pozwala mi na opuszczenie domu na 2 tygodnie. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku – może jesienią – skorzystam po raz kolejny z dobrodziejstwa jakim jest dieta warzywno-owocowa, bo zdrowie jest przecież najważniejsze! Myślę, że każdy powinien raz na jakiś czas przejść takie oczyszczanie, na pewno oszczędziłoby to wielu osobom chorób i dolegliwości. 

Jeśli ktoś z Was, drodzy Czytelnicy, waha się przed podjęciem wyzwania, to nie zastanawiajcie się tylko spróbujcie, a na pewno nie pożałujecie! Moja historia to tylko jeden mały przykład spośród wielu innych, nawet bardziej „spektakularnych”…

Autorką wypowiedzi jest Pani Barbara Janusz
Kuracjuszka ośrodka Villa Carpatia w Żołyni

Share and Enjoy !

0Shares
0 0

Dlaczego wątroba jest ważna? Symptomy chorobowe.

W tym artykule współpracująca z nami lek Justyna Grzebyk opowie Wam o tym jaką funkcję w naszym organizmie pełni wątroba oraz przybliży zewnętrzne symptomy, które mogą sygnalizować chorobę… Zachęcamy do lektury! :)

Jakie funkcje pełni wątroba?

Rola wątroby jako narządu  nie ogranicza się tylko do wytwarzania żółci niezbędnej do procesu trawienia przyjmowanych z pokarmem tłuszczów – pełni ona ważną rolę w metabolizmie węglowodanów, wytwarzaniu niezbędnych dla funkcjonowania organizmu białek, gospodarce tłuszczowej (cholesterol!) i szeroko pojętym „odtruwaniu” organizmu ze szkodliwych substancji.

Gdy choruje wątroba…

Ponieważ jej funkcja kojarzy nam się głównie z układem pokarmowym, toteż objawy z jego strony, takie jak ból w prawym podżebrzu po zjedzeniu czegoś tłustego, uczucie ciężkości, wzdęcia – będą kierować nasze podejrzenia właśnie w kierunku wątroby i jej prawidłowego funkcjonowania. Sytuacja jest wtedy dość oczywista – stosujemy dietę lekkostrawną i ubogotłuszczową – nazywaną dietą „wątrobową”, co pozwala w pewnym zakresie ograniczyć dolegliwości. Kolejnym stopniem są działania farmakologiczne – i mogą to być zarówno dostępne bez recepty leki działające objawowo, jak np. Espumisan, oraz substancje wspomagające funkcje metaboliczne wątroby. Nie powinny jednak one zastępować zmiany nawyków żywieniowych – a w razie przedłużających się objawów, opóźniać konsultacji z lekarzem.

Choroby wątroby a zmiany skórne

Warto również mieć świadomość – co może wydawać się nieoczywiste – że zaburzenia funkcjonowania wątroby mogą mieć swoje odbicie także w stanie naszej skóry.

Jakie zatem zmiany skórne możemy „powiązać” z chorą wątrobą? Zaliczamy tu między innymi „żółtaki” („kępki żółte”) – grudkowe, żółtawe zmiany lokalizujące się na powiekach, będące często wyrazem nieprawidłowej gospodarki lipidowej (niejako „zawiadywanej” również przez wątrobę), lub przewlekłej cholestazy (zaburzenia odpływu żółci). Ich pojawienie powinno być sygnałem do wykonania badania lipidogramu w krwi i w razie nieprawidłowości – wdrożenia odpowiedniego leczenia. Bywa jednak, że wyniki są prawidłowe – pozostają wówczas zabiegi medycyny estetycznej, jak usunięcie chirurgiczne lub zastosowanie lasera CO2.

Kolejną zmianą specyficzną dla określonych chorób wątroby (pojawiają się szczególnie w marskości) – są pajączki tętnicze, lokalizujące się głównie na skórze twarzy, klatki piersiowej i dłoni (ale nie na kończynach dolnych, w przeciwieństwie do pajączków żylnych), wielkości kilku milimetrów. Wynikają one z zaburzeń mikrokrążenia oraz hormonalnych, wynikających z zaburzeń metabolicznych w przebiegu chorób hepatologicznych. Poza leczeniem przyczynowym – po ustaleniu, że ich występowanie faktycznie ma związek z chorobą wątroby – tu również jest pole do działania dla medycyny estetycznej; na własną rękę możemy natomiast unikać nadmiernego opalania, gwałtownych zmian temperatury oraz suplementować witaminy C i E – które wzmacniają ścianę naczyń krwionośnych. 

Nie sposób też nie wspomnieć o sztandarowej manifestacji skórnej chorób wątroby, jaką jest żółtaczka. Jest to zmiana zabarwienia skóry na kolor żółty, żółtopomarańczowy, niekiedy wpadający w zielonkawy – zwykle połączona z odbarwieniem również białkówek oczu. Zawsze wymaga zgłoszenia się do lekarza i pilnej diagnostyki – ponieważ może być wykładnikiem poważnej choroby, jak zapalenie (np. wirusowe), poprzez kamicę pęcherzyka żółciowego, po guzy wątroby i trzustki. Leczenie jest zawsze przyczynowe – tzn. identyfikacja choroby i odpowiednie dobranie postępowania pozwoli pozbyć się defektu kosmetycznego (który, nie ukrywajmy, może okazać się najmniejszym problemem).

Na koniec nadmienię o zmianie skórnej, która z wątrobą ma wspólną tylko nazwę – mianowicie „plamy wątrobowe”. Są to zmiany pigmentacji skóry charakterystyczne dla osób starszych, występujące w miejscach eksponowanych na działanie promieni słonecznych. W celu ich usunięcia stosuje się kremy i maści wybielające, dermabrazję i laseroterapię.

Zatem – pomimo licznych metod, mogących usunąć „powierzchowne” zmiany – warto niejednokrotnie zgłębić temat, a po zidentyfikowaniu możliwej przyczyny wątrobowej zadbać również o dobrostan tego jakże ważnego narządu wewnętrznego. 

Autorką wypowiedzi jest lek. Justyna Grzebyk,
współpracująca z ośrodkiem Villa Carpatia
.

Share and Enjoy !

0Shares
0 0

Poprawił mi się wzrok i ustąpiła dolegliwość tzw. suchego oka – historia Pani Haliny

Autorką wypowiedzi jest Pani Halina Kamińska
– Kuracjuszka ośrodka Villa Carpatia.

O diecie warzywno-owocowej dowiedziałam się przypadkiem czytając kilka lat temu wywiad z dr Ewą Dąbrowską w Naszym Dzienniku. Zaczęłam się interesować tym tematem i pogłębiać swoją wiedzę czytając książki z tej dziedziny, początkowo głównie autorstwa Pani dr Dąbrowskiej, ale nie tylko.

Jak rozpoczęła się przygoda z dietą?

Ponieważ miałam problemy zdrowotne (nadciśnienie, niedokrwienną chorobę serca oraz niezbyt dużą nadwagę) postanowiłam spróbować jak działa dieta i jakie będą jej efekty. Mąż wyszukał w Internecie ośrodek Villa Carpatia w Żołyni stosujący tę dietę. I tak znaleźliśmy się w uroczym miejscu, z dala od zgiełku miejskiego, w spokojnej i cichej okolicy wśród pól i lasów. W ośrodku panowała serdeczna atmosfera, a nam towarzyszyła ciekawość jak to będzie? Zaczęła się nasza przygoda z dietą warzywno-owocową

Kryzys ozdrowieńczy – na szczęście krótkotrwały…

Przez pierwsze dwa dni reakcja organizmu była książkowa tj. ból głowy, problemy ze strony układu pokarmowego i ogólnie złe samopoczucie. Na szczęście trzeciego dnia wszystkie dolegliwości ustąpiły. Byłam zdumiona, że nie czułam głodu. Jedzenie było urozmaicone. Soki – ze świeżych warzyw i owoców – bardzo smaczne. Zupy warzywne – rewelacyjne. Wprawdzie o upodobaniach nie należy dyskutować, w myśl łacińskiej sentencji „de gustibus non disputandum est”, ale najbardziej smakowały mi surówki, które zawierały kiszonki (ogórki i kapusta kiszona).

Efekty Postu Daniela

Dwa tygodnie minęły błyskawicznie i wyjeżdżałam bardzo zadowolona. Pozbyłam się zbędnych kilogramów (4,3 kg), odzyskałam energię i chęć do działania. Ciśnienie wróciło do normy (zniknęły skoki ciśnienia). Ćwiczenia poprawiły sprawność ruchową. Nabrałam kondycji. Bez trudu pokonywałam dość długie trasy spacerowe z coraz mniejszym wysiłkiem. Poprawił mi się wzrok i ustąpiła dolegliwość tzw. suchego oka. Nie muszę już stosować kropli do nawilżania oczu.

Turnus zdrowotny się skończył i co dalej?

O korzyściach zdrowotnych opowiadałam w rodzinie i wśród znajomych. Niektórzy z nich przekonali się do tej diety. Sama zaczęłam zmieniać styl życia. Więcej ruchu i więcej warzyw pod różnymi postaciami. Chociaż to nie jest łatwe, ale staram się stosować do zaleceń dietetyka. Ograniczam spożycie soli zastępując ją przyprawami. Cukru używam sporadycznie, a jeśli to w małych ilościach. Słodycze zastępuję suszonymi owocami (śliwki, żurawina, rodzynki, daktyle,…) w rozsądnych ilościach. Od dłuższego czasu przeszliśmy na pieczywo ciemne (razowe), które wypiekamy sami na zakwasie. Używamy mąki orkiszowej, żytniej i pszennej wzbogacając różnymi nasionami np. słonecznika, dyni, siemienia lnianego, czarnuszki, itd.

Korzystam z przepisów siostry Teresy i pani Jolanty Żaby, które zamieszczane są w Naszym Dzienniku i Szlachetnym Zdrowiu. 

Warto spróbować! 

Zachęcam wszystkich, którzy pragną wyciszenia, spokoju i oczyszczenia oraz regeneracji organizmu do podjęcia wyzwania. Naprawdę warto!

Autorką wypowiedzi jest Pani Halina Kamińska
– Kuracjuszka ośrodka Villa Carpatia.

Share and Enjoy !

0Shares
0 0
Opinia o zabiegach fizjoterapeutycznych

Zdrowie jest najważniejsze i nie jest to pusty slogan – historia Pani Doroty

Pani Dorota Malczyk – Kuracjuszka ośrodka Villa Carpatia
w Żołyni koło Łańcuta

Zapraszamy Was do przeczytania kolejnego artykułu z serii wypowiedzi naszych Gości. Tym razem swoją historią podzieliła się z nami Pani Dorota Malczyk, której serdecznie dziękujemy. Przeczytajcie koniecznie do końca i zostawcie ciepłe słowo dla Pani Doroty.


Moi Drodzy! Może po przeczytaniu mojego streszczenia z pobytu w Żołyni w Villi Carpatia, chociaż jedna osoba spróbuje dietę warzywno-owocową.



Jak zaczęła się przygoda z dietą warzywno-owocową?

Pewnego dnia, a było to 5 lat temu, podsłuchałam rozmowę moich koleżanek w pracy, które omawiały właśnie dietę warzywno-owocową i jej wspaniały wpływ na zdrowie. Słyszałam już o wielu dietach i stosowałam parę, ale bez efektu. Nie zastanawiałam się długo i w 2014 roku rozpoczęłam pierwszy trzytygodniowy turnus w Villi Carpatia w Żołyni, na diecie warzywno-owocowej.

Dlaczego dieta warzywno-owocowa?

Przed turnusem miałam problemy z nadwagą, kręgosłupem, ciśnieniem, skaczącym cukrem i potrzebowałam też wyciszenia oraz spokoju, a ponieważ ośrodek znajduje się 2 godziny jazdy samochodem od mojego miejsca zamieszkania, przeważyło to szalę na korzyść Żołyni.

Czy trudno przestawić się na Post Daniela?

Czy miałam problemy z przestawieniem się na dietę warzywno-owocową? Napiszę szczerze, że nie. Nasuwa się od razu pytanie – dlaczego? Przede wszystkim byłam i jestem bardzo pozytywnie nastawiona do tej diety i drobne dolegliwości (lekki ból głowy) przeszły w ciągu kilku dni.

Wygląd potraw jest ważny!

Byłam bardzo zaskoczona sposobem podania potraw. To było po prostu arcydzieło. Estetyka wykonania, dekoracje i kolorystyka sprawiają, że potrawy i surówki chce się zjeść i smakują. Spokojnie przestawiłam się na nowy sposób żywienia. Mój organizm też spokojnie potrafił się dostosować do całkiem przecież nowego sposobu odżywiania.

Najsmaczniejsze potrawy w Villi Carpatia

Najbardziej smakują mi – soki, zupy (po prostu pychotka), faszerowana papryka, faszerowane buraczki, gołąbki warzywne, leczo, bigos, rzepa z rodzynkami, zapiekane jabłko z cynamonem, dynia i wiele innych… Ja nie jestem osobą bardzo wymagającą, ale jeżeli widzę pozytywne efekty diety, to jak jej nie stosować?

Efekty po 3 tygodniach diety warzywno-owocowej

W ośrodku jest lekarz i pielęgniarka, u których co tydzień kontrolowałam swoje pomiary (waga, cukier, ciśnienie) i widziałam, że jest coraz lepiej i że robię postępy. Trzy tygodnie minęły a ja jestem lżejsza o 6 kg, ciśnienie mam „książkowe”, a cukier stabilny i w normie, jestem wyciszona, odstresowana i gotowa stawiać czoła życiowym wyzwaniom.

„Chyba się uzależniłam…” :)

Obecnie minął mój piąty trzytygodniowy pobyt i piaty rok na diecie warzywno-owocowej w Żołyni (chyba się uzależniłam :)). Jak tu nie przyjeżdżać skoro dieta w połączeniu ze wspaniałymi masażami, spacerami Nordic Walking po cudownej, spokojnej i cichej okolicy, relaksem w saunie (suchej lub parowej) oraz pobytem w grocie solnej, dają naprawdę (wierzcie mi) zaskakująco dobre efekty.

Dieta w ośrodku i co dalej?

Teraz ktoś może zadać pytanie „A co z dietą po powrocie do domu?”. W ośrodku odbywają się prelekcje z lekarzami, dietetykami, dzięki którym nie miałam dużych problemów, gdyż dowiedziałam się jak mogę spokojnie wyjść z diety i jak mogę stosować ją w domu dostosowując ją do swojego trybu życia i pracy.

Oczywiście nie może obyć się bez wyrzeczeń, ale zwiększyłam ilość warzyw tak surowych jak i gotowanych. Jem żytni chleb na zakwasie. Zamiast cukru słodzę miodem. Ograniczyłam smażone, a jeżeli już to z niewielką ilością tłuszczu.

Turnusy zdrowotne kopalnią wiedzy o zdrowym stylu życia…

Pobyt na tych turnusach, patrząc z perspektywy czasu, wzbogacił moją wiedzę na temat zdrowego żywienia, którą zaczerpnęłam z wykładów jak i z konwersacji z koleżankami i kolegami z turnusu.

„Przekonajcie się sami!”

Podsumowując moją wypowiedź (z ręką na sercu!), stwierdzam, że lepiej żyć zdrowo, ponieważ zdrowie jest najważniejsze i nie jest to pusty slogan, bo czeka nas jeszcze tyle ciekawych rzeczy do zrobienia i do zobaczenia.

Drodzy Czytelnicy i Czytelniczki, możecie mi wierzyć lub nie, ale choć raz dajcie się namówić na Żołynię, spróbujcie diety warzywno-owocowej i oczyszczania, a przekonacie się na sobie, że efekty Was zaskoczą i radosny, zdrowy uśmiech pojawi się na Waszej twarzy.

P. S. Zadzwońcie i sprawdźcie! Ja będę w Żołyni znów za rok, tak więc do zobaczenia.

~ Autorką wypowiedzi jest Pani Dorota Malczyk
Kuracjuszka ośrodka Villa Carpatia w Żołyni

Share and Enjoy !

0Shares
0 0
Opinia o zabiegach fizjoterapeutycznych

Chcieć to móc – historia Pani Małgorzaty

Prezentujemy Wam dziś wywiad z naszą Kuracjuszką Panią Małgorzatą Miśkiewicz. Zachęcamy Was do przeczytania, czerpania inspiracji i motywacji. W wywiadzie jest mowa o rezygnacji z leków dzięki diecie warzywno-owocowej. Daje to nadzieję wielu osobom borykającym się z chorobami cywilizacyjnymi. Pragniemy jednak zaznaczyć, że wszelkie zmiany w leczeniu najlepiej i najbezpieczniej skonsultować ze swoim lekarzem.

Jakie były początki Pani przygody z dietą warzywno-owocową?

O diecie Dr Dąbrowskiej dowiedziałam się ponad 10 lat temu od rodziny – szwagra i siostry, którzy korzystali z jej dobrodziejstwa.  Znając ich stan zdrowia widziałam efekty po powrocie z diety oczyszczającej w postaci spadku cholesterolu, cukru, ciśnienia no i wagi. Widząc efekty jej działania bez wahania podjęłam decyzję o skorzystaniu z niej. Jestem osobą , która bardzo chłonie wiedzę przekazywaną przez praktyków. Wiedza ta jest dla mnie bardzo wiarygodna, a tym bardziej jeśli jest poparta rzeczowymi dowodami. Ponadto w prezencie dostałam film o diecie, którego treść dodatkowo przybliżyła mi wiedzę na temat skutecznego działania tej diety.

Jaka była główna motywacja wybrania tegosposobu oczyszczania organizmu?

Nadwaga i związany z tym ból kręgosłupa i stawów, nadciśnienie, podwyższony cukier i cholesterol. Radość z tego, że rodzina korzysta i są efekty tej diety.

Czy trudno jest, według Pani przejść taką dietę? Co było dla Pani najtrudniejsze?

Dla mnie zastosowanie diety warzywno-owocowej nie stanowiło żadnego problemu, ponieważ kilka lat wcześniej, będąc bardzo zdesperowana, zrobiłam sobie oczyszczanie organizmu cytryną. Desperacja była spowodowana tym, iż w wieku 40 paru lat bolały mnie bardzo nogi w kolanach. Czułam się jak stuletnia babcia. Po tej kuracji mam spokój ze stawami do chwili obecnej, ale myślę, że jest to też zasługa diety warzywno-owocowej i zdrowego żywienia. Poza tym jestem osobą, która bardzo wierzy w efekty medycyny niekonwencjonalnej. Wiem, że zdrowe żywienie i ruch to jest  80% naszego zdrowia. Bardzo ważne jest, aby jechać z bardzo pozytywnym nastawieniem, że dam radę, a inni mi w tym jeszcze dopomogą, bo na wczasach bardzo wszyscy się nawzajem wspierają, zarówno kuracjusze jak i obsługa. Wbrew pozorom na tej diecie wcale się nie chce jeść. Jeść się chce tylko oczami, a żołądek mówi już nie. Co potwierdzi ten fakt? Moja koleżanka będąc ze mną pierwszy raz na turnusie przez pierwsze dwa dni po każdym posiłku zabierała porcję warzyw do pokoju. Pytam „Po co to bierzesz?”, „A no jak będę głodna to sobie zjem , bo mam cukrzyce to muszę jeść między  posiłkami” – odpowiedziała. Mówię „No dobrze”, ale przez dwa dni nic dodatkowo nie zjadła tylko wyrzucała. Na trzeci dzień już nic nie brała, bo stwierdziła „Wiesz, ty masz rację, że się nie chce jeść na tej diecie”.

W grupie jest zdecydowanie łatwiej.

Jest dużo zajęć, nie ma czasu na nudę i na myślenie o jedzeniu. Bardzo ważnym atutem Ośrodka z Żołyni jest to, że w pobliżu nie ma żadnych sklepów z pachnącym jedzeniem, więc dodatkowo nie kusi. Na turnusie przebywa wiele bardzo ciekawych osób. Ważne jest aby rozmawiać z innymi, integrować się, wymieniać doświadczenia, podtrzymywać się na duchu, a wtedy dwa tygodnie minie nie wiadomo kiedy, trzeba się pakować i żal wyjeżdżać. Ważne też aby być aktywnym i korzystać, ze wszystkich zajęć, nawet gdy nam to nie wychodzi. Tam nikt z nikogo się nie śmieje i nikt się nikogo nie wstydzi. Co mnie za każdym razem zaskakuje to, to, że na każdym turnusie jest kilku lekarzy różnych specjalności, tylko nie chcą się ujawniać, ale w mniejszym gronie się przyznają, że są tej profesji.

Jak sobie poradzić? Po prostu uwierzyć w siebie, inni dadzą radę to ja też. Potwierdzę to oto takim faktem. Nim powstał Ośrodek w Żołyni, to byłam w innym Ośrodku  na diecie  warzywno – owocowej. Była zima, mróz, śnieg. Grupa kuracjuszy  wracając rano ze spaceru  wraz z fizjoterapeutką około 50 metrów od ośrodka, prowadząca grupę fizjoterapeutka  powiedziała ściągamy buty oraz skarpety i idziemy na boso do Ośrodka. Myślę: „No nie, nie możliwe!”, ale była z nami 80-letnia pani, która szła obok mnie, pytam więc „A pani idzie na boso?”, „No tak” – odpowiedziała. Wstyd! Pokonuję niemoc, ściągam buty i idę też na boso, całkiem fajnie. I co da się? DA SIĘ!

Jakie korzyści zdrowotne osiągnęła Pani po diecie?

Po pierwszym dwutygodniowym wyjeździe schudłam 6 kg – niesamowicie olbrzymia motywacja aby jeszcze więcej i udało się. Byłam na pewno ponad 10 razy na diecie warzywno- owocowej.

Schudłam łącznie 30 kg i tak trzymam do tej pory. Spadł cholesterol, cukier i unormowało się mniej więcej ciśnienie,  sporadycznie biorę tabletki. Mam 60 lat i praktycznie nie zażywam żadnych tabletek (za wyjątkiem  na nadciśnienie). Właśnie ostatnio robiłam sobie badania, które to potwierdzają.

Jeżdżę raz w roku od czasu, kiedy powstał Ośrodek w Żołyni. Oprócz korzyści zdrowotnych, to dodatkowo poznałam bardzo dużo ciekawych ludzi, którzy opowiadali o  efektach zdrowotnych diety. Wymieniłam doświadczenia na temat żywienia, od kuracjuszy pozyskałam bardzo dużo wiedzy na temat zdrowego żywienia, którą wykorzystuję do dzisiaj.

Czas wychodzenia z diety też jest ważny. Jak postępować po zakończeniu oczyszczenia? Wszyscy mówią, że po przyjeździe do domu trudno, bo się ma rodzinę, bo są pokusy itp. Wcale nie prawda. Ja też mam rodzinę, też mam pokusy, a żywię się całkiem inaczej jak moja rodzina. Rodzina oporna na zdrowe żywienie, to rodzinie – schabowy, a sobie surówka z kaszą lub ziemniakami, sobie zupa ugotowana na wywarze warzywnym, a rodzinie zupa ugotowana na warzywach podbita mąką i śmietaną, rodzinie placek na deser, a sobie owoc. Jak się bardzo chce jeść, to marchewka pokrojona w talarki i chrupać. Nie kupować słodyczy do domu, żeby leżały w szafce. Jak się bardzo chce słodkiego, to do sklepu kupić dwa lub trzy ciastka na wagę, wyjść, zjeść i już ból zaspokojony. Kupowanie całych opakowań powoduje, że więcej zjemy. Chcieć to znaczy móc. Mój starszy syn pomimo tego, że mieszka poza domem też zaczął się zdrowo odżywiać, nawet piecze sam chleb.

Czy będzie Pani kontynuować w ciągu roku post warzywno-owocowy? Dlaczego?

Ja obecnie praktycznie nie jem mięsa, wyrobów mącznych i słodyczy. No chyba, że jestem na imprezie, to poszaleję.  Jem kasze, pestki dyni, słonecznika, orzechy, migdały, siemię lniane, sezam, warzywa, owoce tylko krajowego pochodzenia i inne bardzo dobre rzeczy, których nie sposób wszystkich wymienić . Nie jem cytrusów. Nie piję kawy i herbaty, a tylko wodę ze źródełka, żadne ze sklepu.

Wcale nie przyszło mi to z dnia na dzień, ale zdrowie stawiam wyżej niż zadowolenie podniebienia.

Co Pani powiedziałaby osobom, które wahają czy obawiają się skorzystania z diety warzywno-owocowej?

Żeby się odważyć pojechać, zobaczyć efekty, a potem będzie ciągnęło jak magnez. Po przyjeździe zmienić dietę i odrzucić tabletki. Powiem dlaczego. Jeden z wielu efektów zdrowotnych skorzystania z diety bardzo zapadł mi w pamięci. Otóż siedziałam przy stoliku z pięcioma rodzonymi siostrami. Były z okolic Gdańska , jechały w Bieszczady, a na trasie zaplanowały sobie tygodniowy pobyt w Ośrodku.  Jedna z sióstr opowiada, że poszła do lekarza dostała garść tabletek na RZS. Wykupiła je. Przyszła do domu poczytała ulotki. Okazało się, że leki te z kolei szkodzą na żołądek, na wątrobę, trzustkę. Więc nie zastanawiając się na drugi dzień poszła znów do lekarza. Mówi: „No panie doktorze, ale te leki mogą uszkodzić trzustkę i będzie cukrzyca”, a pan doktor: „To przyjdzie pani i będziemy leczyć cukrzycę”. To powiedzenie lekarza ją najbardziej zdenerwowało. Te słowa mi się zawsze przypominają, gdy widzę, jak  ludzie zażywają tabletki garściami. Wyszła z gabinetu, wyrzuciła tabletki, siadła do komputera, poszukała jak leczyć swoje schorzenie bez tabletek. Okazało się, że dieta owocowo -warzywna jest wspaniała. Pierwszy raz była 6 tygodni potem co roku powtarzała kurację, zmieniła też dietę na zdrową i ma spokój z problemami zdrowotnymi. Nie zażywa tabletek.

Share and Enjoy !

0Shares
0 0
Opinia o zabiegach fizjoterapeutycznych

Małymi kroczkami do celu – historia pani Elżbiety

Podczas pobytu na wczasach zdrowotnych w Villi Carpatia w Żołyni zostałam poproszona o przedstawienie swojej wersji przygody z dietą warzywno-owocową.

Pani Elżbieta Ożdżyńska – Kuracjuszka Ośrodka Villa Catpatia
w Żołyni koło Łańcuta

Z dietą tą zetknęłam się już wcześniej, wiele lat temu, jednak wówczas jej założenia mnie nie przekonały. Minęło wiele lat, przybyło kilogramów… Kiedy zaczęły pojawiać się pierwsze problemy zdrowotne, postanowiłam spróbować. W taki sposób rozpoczęła się moja przygoda z dietą warzywno-owocową. Dietę stosuję od 5 lat, raz w roku 3-6 tygodni na wczasach zdrowotnych w Villi Carpatia w Żołyni lub w formie cateringu (to wspaniała alternatywa w sytuacji kiedy z różnych powodów nie mogę pojechać na turnus).

Dieta warzywno-owocowa – efekty zdrowotne

Dzisiaj mogę mówić o samych zaletach diety, których doświadczyłam na sobie. Przede wszystkim unormował się poziom cukru we krwi, ciśnienie tętnicze, gospodarka lipidowa. Wyników laboratoryjnych – tak DOBRYCH – nie miałam od wielu lat. Również dolegliwości ze strony kręgosłupa uległy zmniejszeniu.

Nie bez znaczenia jest ubytek zbędnych kilogramów, który na dzień dzisiejszy zbliża się do poziomu 30 kg! Mam teraz lepsze samopoczucie i kondycję fizyczną. Patrzę optymistycznie w przyszłość mając świadomość lepszego stanu zdrowia.

Jak wygląda turnus zdrowotny? Czego można się spodziewać?

Na początku nie było łatwo. Pojawiły się tzw. kryzysy ozdrowieńcze w postaci bólów głowy, wolnych stolców, zwiększonego odczucia zimna, ogólnego osłabienia, ale dolegliwości te szybko minęły.

Istotny na diecie jest brak odczucia głodu, a coraz lepsze samopoczucie zachęca do dalszej pracy nad sobą. W Villi Carpatia szczególnie smaczne są serwowane zupy  oraz gotowane w specjalnym piecu warzywa, odpowiednio, choć dyskretnie doprawione. Uzupełnieniem diety są pyszne soki owocowe i owocowo-warzywne.

Małe wielkie kroczki do zdrowego stylu życia

W moim przypadku oprócz diety owocowo warzywnej wprowadziłam szereg innych zmian w moim życiu, o których dowiedziałam się z treści wykładów prowadzonych w Villi Carpatia przez lekarzy, dietetyków, pielęgniarki oraz fizjoterapeutów. Przekazywana wiedza jest bardzo obszerna, konkretna. Jeśli wprowadzi się ją do swojego życia, efekty są spektakularne. Nie chodzi tu o jakąś życiową rewolucję. Ja zmiany wprowadzałam stopniowo, małymi kroczkami. Np. zrezygnowałam z dodawania cukru i soli do posiłków (w gotowych produktach ich nie unikniemy). Wprowadziłam regularności posiłków o mniej więcej stałych porach co 4 godziny. Zaznaczam, że jestem nadal osobą aktywną zawodowo i wcześniej ta zasada zdrowego stylu życia wydawała mi się niemożliwa do wprowadzenia, ale jak się okazało, wszystko zależy od własnej mobilizacji i samoorganizacji. Piję dużo wody, ok 3 litry dziennie. Wprowadziłam więcej aktywności fizycznej w formie, która najbardziej mi odpowiada tj. Nordic Walking 3x w tygodniu  po 60-90 minut.

W zgodzie ze sobą i swoim organizmem

Dodatkowo stosuję dietę redukcyjną, ponieważ chcę jeszcze zgubić kilka zbędnych kilogramów! Nie wyznaczyłam sobie ani czasu ani ilości kilogramów do zgubienia. Nie wprowadzam żadnych nakazów ani zakazów. To na dłuższą metę nie działa. Chcę żeby mój organizm sam wyznaczył swoją normę, we własnym tempie i czasie.

Motywacja dla innych

Obecnie, kiedy efekty zmiany stylu mojego życia są już bardzo widoczne, osoby znajome z mojego otoczenia zaczęły różnie reagować na moją metamorfozę . Jedni głośno artykułują swoje poparcie, a inni milczą, być może trochę zazdroszcząc. Myślę, że swoimi efektami zdopingowałam kilka koleżanek do podjęcia decyzji nie tylko o zgubieniu nadmiernych kilogramów, ale też do wprowadzenia zmian w swoim stylu życia.

Bezskuteczne próby i efekt jo-jo

Z perspektywy czasu przyznaję, że podejmowane przeze mnie wielokrotnie próby odchudzania, poprzez stosowanie  przeróżnych diet nie przyniosły spodziewanego efektu, wręcz przeciwnie – przybywało po nich tylko dodatkowych kilogramów w postaci efektu jo-jo.

Sama dieta nie wystarczy. Trzeba dokonać wyboru!

Jeśli ktoś myśli, że wystarczy mu tylko sama dieta, nawet owocowo-warzywna do zgubienia zbędnych kilogramów i nie wprowadzi innych zmian w swoim stylu życia, to spotka go rozczarowanie, no i efekt jo-jo. Niezbędne są zmiany wprowadzone na stałe, a nie tylko doraźnie. Zdrowy styl życia to nic trudnego ani strasznego. Trzeba tylko dokonać wyboru, przestawić swoje myślenie. Przecież każdy z nas chce być zdrowy, a jeżeli jest chory, chce polepszyć swój stan zdrowia. Dlaczego tego nie zrobić? Przecież jest to możliwe! Sami sobie możemy bardzo pomóc, MAŁYMI KROCZKAMI.

Ja robię to do dzisiaj na co dzień i z tego już nie zrezygnuję. Za dużo osiągnęłam, by to stracić. Na  koniec życzę wszystkim aby wzięli zdrowie w swoje ręce i zrobili wszystko co jest w ich zasięgu i możliwościach, aby zdrowie utrzymać lub je poprawić. To jest możliwe, a dieta owocowo-warzywna w tym pomoże! Życzę wytrwałości i sukcesów.

Autorką wypowiedzi jest pani Elżbieta Ożdżyńska
Kuracjuszka ośrodka Villa Carpatia w Żołyni k/Łańcuta

Share and Enjoy !

0Shares
0 0
Opinia o zabiegach fizjoterapeutycznych

Pan Mariusz o diecie warzywno-owocowej

Witajcie! Dziś mamy dla Was kolejną wypowiedź z serii historii naszych Kuracjuszy. Chyba nie ma nic bardziej przekonującego do zastosowania diety niż historie ludzi, który już z niej skorzystali i uzyskali wspaniałe rezultaty zdrowotne oraz stracili zbędne kilogramy! Przeczytajcie rozmowę z Panem Mariuszem.

Co przekonało Pana do zastosowania diety?

Pan Mariusz: Do skorzystania z diety warzywno-owocowej skłonił mnie stan zdrowia. Jestem od kilku lat cukrzykiem, na szczęście na razie jestem na tabletkach. Uświadomiłem sobie, że czeka mnie przejście na insulinę i trzeba temu jakoś zaradzić. Przy wzroście 173cm ważyłem 110kg.

Ile czasu stosował Pan dietę? Jak się Pan czuł podczas kuracji?

Pan Mariusz: Na diecie byłem 2x po trzy tygodnie w ośrodku Villa Carpatia w Żołyni. W trakcie tych turnusów czułem się bardzo dobrze. Miałem wrażenie, że nie ma barier, których bym nie pokonał. O godzinie 6.15 wychodziliśmy na spacer 10 km z kijkami, po śniadaniu 2 godziny na basenie w Sokołowie, po obiedzie 35-40 km na rowerze, po kolacji spacer do Żołyni 5-7 km, po powrocie sala gimnastyczna i sauna. Trudne chwile pomogli mi przetrwać Personel oraz Kuracjusze Bożenka i Oliwia. Z Nimi nie było barier nie do pokonania.

Jakie korzyści zdrowotne odniósł Pan stosując dietę?

Pan Mariusz: W trakcie pobytu w ośrodku schudłem 2x po 12 kg, nastąpiła redukcja przyjmowanych leków, niektóre odstawiłem.

Jak przekonałby Pan inne osoby do spróbowania diety?

Pan Mariusz: Myślę że najbardziej do czytelników przemówią efekty diety – 24 kg w ciągu 6 tygodni. Jestem 2 miesiące po ostatnim pobycie waga utrzymuje się na poziomie 87 kg czyli tyle ile ważyłem wyjeżdżając z ośrodka.

Pozdrawiam i zapraszam wszystkich do odwiedzenia Villi Carpatia.

Do zobaczenia!

Share and Enjoy !

0Shares
0 0
Opinia o zabiegach fizjoterapeutycznych

Opowieść Pani Kazimiery

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie Szpunar-scaled.jpg
Pani Kazimiera Szpunar
Kuracjuszka ośrodka Villa Carpatia

Kiedy dowiedziała się Pani od diecie warzywno-owocowej i w jakich okolicznościach?

Pani Kazimiera: O diecie warzywno-owocowej dr Dąbrowskiej dowiedziałam się 7 lat temu z gazety. Miałam problemy zdrowotne i pomyślałam, że to coś dla mnie. Czytając dokładniej, zwróciłam uwagę, że Żołynia [w której znajduje się ośrodek z dietą warzywno-owocową] znajduje się 20 km od mojego miejsca zamieszkania. Skorzystałam!

Co przekonało Panią do zastosowania diety?

Pani Kazimiera: Od wielu lat miałam problemy z cukrzycą oraz nadciśnieniem tętniczym. Na cukrzycę zażywałam tabletki, ale poziom cukru nie unormował się. Wręcz przeciwnie – były duże wahania. Bardzo się bałam, ażeby mój stan zdrowia nie pogorszył się i żeby nie doszło do tego bym musiała brać insulinę.

Ile czasu stosowała Pani dietę? Jak się Pani czuła podczas kuracji?

Pani Kazimiera: Co roku przyjeżdżam na 2 tygodnie.

Poziom cukru unormował się. Jestem bardzo szczęśliwa, że nie grozi mi insulina. Dietę bardzo dobrze znoszę, nie czuję się głodna.

Jakie korzyści zdrowotne odniosła Pani stosując dietę?

Pani Kazimiera: Jestem zrelaksowana, pełna energii i chęci do życia. W domu ciężko mi stosować taką dietę i jestem bardzo zadowolona, że taki ośrodek jak Carpatia w Żołyni istnieje.

Czy poleciłaby Pani dietę warzywno-owocową?

Pani Kazimiera: Co roku, przyjeżdżając tutaj, czuję się odmłodzona i zdrowsza. Polecam wszystkim ofertę ośrodka.

Share and Enjoy !

0Shares
0 0